top of page
  • Sand_traveltheworld

Petra - świątynia chroniąca Świętego Graala

Zaktualizowano: 14 lut 2020

Czas pożegnać Madabę i ruszyć do #Petry. Dzisiaj zwlekliśmy się z łóżek o 7 rano, szybki prysznic i śniadanko na tarasie, i w drogę. Trasa na dzisiaj to 326km podzielone na 2 odcinki.

Droga do Petry jest ładna praktycznie cały czas 2 lub 3-pasmówka. Po wjeździe do Petry zastał nas nic innego jak ogromny korek, w związku z czym zaparkowaliśmy auto i poszli zjeść w #RashidHotel. Jedzenie było smaczne, z nóg nie zwaliło. Ceny wyższe niż w #Madabie, ale co tu się dziwić, byliśmy w jednym z najpopularniejszych, jak nie najpopularniejszym miejscu w całej Jordanii.

Pośród ruin spędziliśmy 5h i muszę przyznać, że było to zdecydowanie za krótko. Z chęcią zostałabym tam jeden dzień dłużej.

#Petra są to ruiny miasta Nabatejczyków, którego rozkwit miał miejsce w czasach antycznych, III w. p.n.e. do I w. n.e. Petra była wtedy stolicą królestwa Nabatejczyków. Położona jest w skalnej dolinie, do której prowadzi jedna wąska droga wśród skał – wąwóz #AlSik.

Petra w dużym stopniu była osiedlem wykutym w skale, co już jest cechą oryginalną w stosunku do innych miast, ale jednocześnie pod wieloma względami przypominała inne miasta swojej epoki, takie jak np. Efez czy Cezarea Nadmorska. Sami Nabatejczycy, będąc do niedawna ludem koczowniczym, nie mieli tradycji budowniczych, co wymuszało na nich sięgnięcie po wzorce innych kultur.

Wykuta w skale piętrowa budowla #AlChazna – zwana „Skarbcem Faraona” – posłużyła w filmie #Indiana Jones i ostatnia krucjata jako świątynia chroniąca Świętego Graala.


To właśnie m.in. ruiny starożytnej Petry stanowią tło wydarzeń w jednym z kryminałów Agathy Christie, Rendez-vous ze śmiercią.

O mieście powstała także piosenka zatytułowana Nosa’at Le-Petra, którą zaśpiewała Dana International. Utwór powstał w związku z podpisaniem w październiku 1994 roku traktatu pokojowego pomiędzy Izraelem a Jordanią.

Wykupując wcześniej wspomnianą Jordan Pass, po wejściu należy, udać się do kas, aby otrzymać bilet wstępu, z którym możemy ruszyć w dalszą podróż przez to niezwykłe miejsce.

Przed przekroczeniem bramek przygotujcie się na dużo chodzenia, świetne widoki. Zaraz na wejściu witają nas dwie drogi. Jedną z nich przemieszczają się piesi, drugą: bryczki, wielbłądy, konie itd. Dookoła można już dostrzec pierwsze wydrążone w skałach pomieszczenia. Jednak to zdecydowanie dopiero zalążek tego co czeka dalej.

Po przejściu pierwszego odcinka czeka nas wąwóz As-Sik.. Jest on równie majestatyczny co m.in. #WadiNumeira (z tym, że ilość turystów była zdecydowanie większa, a ilość śmieci zerowa). Zagłębiając się coraz bardziej w wąwóz uświadamiamy sobie, jak bardzo pomagał on mieszkańcom w obronie miasta. Robi niesamowite wrażenie!

Spacer wąwozem zajmuje nam około (po raz kolejny) 20min i jako ukoronowanie wyłoniła się najpopularniejsza budowla Al-Chazna.

Na placu napotykamy gromadę (ciekawe ilu z nich dochodzi tylko tutaj?) robiących sobie miliony fotek. Podszedł do nas jeden z pracowników Petry oferując nam przejażdżkę osiołkiem, bo jak to stwierdził czeka nas jeszcze długa droga. Niestety nie mylił się ☹ Wskazał nam także miejsce z którego można ująć fajnie całokształt świątyni. Po prawej stronie można wdrapać się po skałach na półkę skalna 😊

Po zrobieniu miliona zdjęć, jak przystało na turystów :D Ruszyliśmy dalej obserwując coraz to więcej niesamowitych budowli.


Po minięciu amfiteatru, na końcu drogi czeka nic innego jak SCHODY. I to nie mała ilość schodów. Jeden z właścicieli kramu powiedział nam, że jest ich ponad 900. Dlatego ludziom o słabej kondycji polecam jednak muła. Po nie lada wyprawie na szczycie czeka kolejna świątynia jaką jest #AdDajr, czyli „Klasztor” – nazwa pochodzi z okresu bizantyjskiego, kiedy to w budowli tej rzeczywiście znajdował się klasztor chrześcijański. Jest to budowla na pierwszy rzut oka podobna do Al-Chazna; powstała ona najprawdopodobniej w okresie panowania ostatniego króla nabatejskiego – Rabela II (70-106 n.e.);

W tym miejscu można zakończyć podróż. Dla zmęczonych turystów czeka chwila wytchnienia na kanapach, toi toi oraz sklepik z napojami. Ci mniej zmęczeni mogą ruszyć dalej, aby podziwiać niesamowite widoki rozpościerające się dookoła. Co chwilę możemy spotkać tabliczkę z napisem „the best view in the wordl”. I tu spotkaliśmy naszych kolegów od osiołków, który jeden z nich nazywał się Shakira 😊 Zabrali nas by pokazać nam panoramę, która była najpiękniejsza według nich. Dowiedzieliśmy się, że mieszkają od urodzenia w Petrze i nigdy stąd nie wyjeżdżali.

Ostateczny widok okazał się naprawdę wspaniały, dla niektórych może być nie warty takiej wspinaczki, jednak nas zdecydowanie urzekł swym majestatem! Niestety nikt z nas nie umiał uchwycić na zdjęciach tego widoku ☹


Nasi przewodnicy zaprosili nas jeszcze na herbatkę przed dalszą podróżą. Odpoczywając chłonęliśmy widoki i ten cały spokój żeby móc zapamiętać to wszystko najbardziej i najdłużej jak tylko się da.

Niestety nadchodził czas powrotu. Ze względu na to, że na godz. 21 byliśmy umówieni w Wadi Rum, do którego czekała nas prawie 2h podróż, musieliśmy ruszyć tyłki z powrotem na pakring. Podziękowaliśmy naszym kompanom za wspaniałe towarzystwo oraz herbatkę i ruszyliśmy w dół. Z Petry udało nam się wyjechać zgodnie z planem, w związku z czym w wiosce Wadi Rum byliśmy na czas.


56 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

72h we Lwowie

bottom of page